Social bar

wtorek, 23 stycznia 2018

Mleko Mamy


Chciałabym Wam opowiedzieć jakiej mieszanki używam że ona wciąż rośnie i rośnie...



Ta mieszanka jest ogólnie dostępna, darmowa, zdrowa, smaczna, latem chłodna, zimą ciepła. Czasem służy jako napój a czasem to gotowy posiłek. Zmienia składy i smaki. Daje siłę i odporność. Może uzależniać, na pewno wycisza i uspokaja. 

Ta mieszanka to - płynne złoto, mleko Mamy!!




Nie będę pisać o zaletach karmienia piersią, nie będę krytykować Mam co nie karmią. Chcę Wam opowiedzieć po prostu o naszej wspaniałej mlecznej przygodzie.

Karmię drugi raz, za pierwszym razem zajęło mi to dwa lata. Dwa piękne lata miłości i bliskości z moim synem. Nie jestem zboczona, zbyt nadopiekuńcza, skrzywiona psychicznie. Karmiłam bo tego chciałam- ja i Hektorek.

Nie uważam, że należy psychiatrycznie leczyć matkę karmiącą ponad dwuletnie dziecko, a jeśli ich zdjęcia kogoś obrażają to drodzy państwo wystarczy nie zaglądać na ten profil.

Przez te dwa lata nie spotkałam się z pochwałą tego co robię, tylko krytyką. Zacytuję wybrane: jak to może tak długo trwać, przecież mleko po roku traci wartości, nigdy się od niego nie uwolnisz, czemu nie chcesz być niezależna. Po 6 miesiącach na wizycie pediatrycznej Pani Doktor powiedziała mi, że to już za długo i czas przerzucić się na sztuczne mieszanki - więcej do niej nie poszłam.

Mogłabym napisać, że Światowa Organizacja Zdrowia zaleca karmienie piersią do drugiego roku życia i po, przy równoczesnym uzupełnianiu diety dziecka. Mogłabym napisać, że mleko matki nigdy, ale to nigdy nie jest mniej wartościowe niż na początku połogu. Mogłabym pisać, że niesie korzyści dla niej samej: zabezpieczając przed chorobą nowotworową piersi i jajników, pomagając wrócić do formy po ciąży, zapobiegając otyłości. Mogłabym ale nie muszę, bo przecież wszyscy to wiecie.




Karmienie piersią nie jest jednak ani łatwe, ani piękne, przynajmniej na początku.

Z Helenką spędziłam w szpitalu prawie dwa tygodnie. Przez ten czas byłam świadkiem heroicznej walki pewnej Mamy ( Aniu mam nadzieję że nie masz mi tego za złe ).

 Mnie nikt nie uczył karmić, moje dzieci był dość kumate w tej kwestii, a moje sutki - jak dowiedziałam się w szpitalu są jak idealne smoczki. Nie przypuszczałam więc, że z tym całym karmieniem może być tyle zachodu, bólu, stresu, czasem tyle cierpienia.

Patrząc na Anię zrozumiałam, co to znaczy miłość matki. Mimowolnie towarzyszyłam jej w tej walce. Widziałam ich wspólny stres, nerwy, ból związany z przystawianiem, rany na piersiach. Słuchałam rad doradczyń laktacyjnych, sama doradzałam i próbowałam pomóc. Wiecie ona mogła by zrezygnować z tego, naprawdę bym to zrozumiała, ale nie zrobiła tego, przetrwała i wygrała, coś pięknego dla siebie i swojej córeczki.

Nie krytykuję Mam, które karmią dzieci mieszanką. Są sytuacje - m.in. te medyczne, w których tak jest po prostu lepiej. Czasem po prostu tak się układa. Ale pamiętajcie drogie Mamy, że zawsze warto o to karmienie walczyć.

To nie prawda, że nie macie pokarmu. W pierwszej dobie moja córka leżała naświetlana w inkubatorze. Odciągałam jej pokarm laktatorem co dwie godziny. Wiecie ile tego było?? 5ml!! Tak tylko tyle i położne mówiły, że jest to i tak  dużo i podawały jej to strzykawką do buzi. Wstawałam co dwie godziny nawet w nocy a pokarmu było coraz więcej i więcej. Jeśli go nie masz, to po każdym karmieniu odciągaj, zobaczysz będzie lepiej.

Wiem, że łatwiej i wygodniej jest podać mieszankę, dziecko prześpi równe 3h i zje dużo szybciej. Ale nie zabieraj mu tego co najcenniejsze i najpiękniejsze również dla Ciebie. Ono nie ma wyboru i nie może zdecydować za siebie...





I na koniec coś o zgorszeniu. Jeśli kogoś gorszy widok kobiety karmiącej piersią to na prawdę niech się porządnie zastanowi nad sobą. Drodzy państwo nie gorszy Was widok kobiecych sutków wystających z wydekoltowanych bluzek, piersi opalanych toples na plaży, nie gorszą Was sztuczne kobiece implanty, które podziwiacie, a wzdrygacie się na widok dziecka pijącego mleko ???

Zacznę od tego, że jesteśmy ssakami i piersi służą do ssania. Tak właśnie, nie do podniecenia ale karmienia. Jeśli komuś to nie pasuje to niech nie patrzy czy odwróci głowę. I zrozumie, że to małe stworzenie jest głodne i je, tak jak Ty idąc po ulicy jesz kanapkę...

Staram się unikać karmienia w miejscach publicznych, ale na pewno gdybym nie miała wyboru to bez zastanowienia dałabym JEŚĆ mojemu dziecku. Od wieków nikogo to nie dziwiło czy zastanawiało, w muzeum znajdziemy obrazy matek karmiących, ba nawet samej Maryji. Obecny wiek przyniósł jednak swobodę erotyczną i zgorszenie karmieniem piersią.

Tak sobie myślę, że problem z tym mają chyba tylko dorośli. Dla Hektorka piersi to po prostu mleko. Gdy karmię Helenkę nawet nie zerka, jest to dla niego tak normalnie że nie musi się nad tym zastanawiać. 

Gdy Siostra płacze nie mówi daj jej cycy, tylko daj jej mleczka bo jest głodna i te piersi to po prostu wizyta w czynnej całą dobę restauracji...



Piękne zdjęcia - Magdalena Jędrzejko

1 komentarz:

  1. Ale mądry ten Twój synek, tak ładnie mówi, daj jej mleczko <3

    Kochana powiem Ci, że przeczytałam całość jednym tchem i doskonale rozumiem o czym piszesz, bo sama w szpitalu walczyłam o karmienie, pomimo tego, że okropnie bolały mnie brodawki, piekły, aż miałam strupki, a każdy kolejne przystawienie robiłam ze łzami w oczach :/ bylam bliska zrezygnowania, ale po kilku dniach pojawialo się więcej pokarmu i więcej, przestalo boleć, a malutka jadła już spokojnie, bez nerwów, nie ciągnęła :)
    Ta bliskość z dzieckiem jest wspaniała, uspokaja dziecko i matkę- cudowne uczucie <3

    Tyle że ja musialam później już musialam dokarmiać butelką, bo mała dlugi czas zbyt mało na wadze nam przybierała, więc teraz karmię pół na pół.

    A co do ludzi gorszących się widokiem karmiącej matki, to masz absolutną rację :/

    buziaki i powodzenia dla Was :) :*
    Daria

    OdpowiedzUsuń