Social bar

niedziela, 22 listopada 2015

Trener personalny


O tym jak wybrać dobrego trenera, o tym jaki wpływa będzie on miał na Twoje życie i o tym jak Ty wpływasz na niego...



Żyjemy w czasach w których posiadanie trenera personalnego to już nie wielki luksus, czy nie konwencjonalne widzimy mi się ale standard. Zdaje mi się nawet, że personal trainer to teraz taka moda. Nie neguję, cieszę się bo to bardzo dobrze. 
Dla nas trenerwó i dla Was, bo to znaczy że większość wreszcie ruszyła do walki o swoje ciało. Ciało i umysł. Bo trener personalny to nie tylko machina do szpilowanie Twoich efektów, ale przedewszystkim Twój przewodnik a czasem zdarza się, że i przyjaciel...




Nie będę pisać o mojej przygodzie ze sportem, o kursach i innych pierdolotach. Napiszę tak od serca o tym co mnie boli, drażni a przede wszystkim o tym co dla mnie najważniejsze.

A dla mnie najważniejszy jesteś TY. Koniec kropka.
Nigdy za cel nie stawiam tego co chcesz osiągnać, a zazwyczaj chcesz po prostu schudnąć. I nie ważne jest dla Ciebie ile ważysz, że np. chudnąć nie ma z czego, a trzeba by było się wyrzeźbić, że  nic nie jesz i uwarzasz że to mądre, że trenujesz ze mną raz w tygodniu a kolejne 6 ćwiczysz sama.

Zawsze najpierw obserwuje, słucham co masz mi do powiedzenia, pytam co byś chciała i co lubisz.
Kiwam głową na Twoje fantastyczne pomysły, przytakuję ale i tak robię swoje.
Bo mimo dużej sympati, ja tu jestem sterem, Wiem co robić, żeby nie zrobić Ci krzywdy i żebyś była naprawdę zadowolona.




To właśnie jest moja  rola trenera personalnego, psa przewodnika, Twojego towarzysza treningowych wzmagań, częściej kata i terrorysty, powiernika i pomocnika.

Znam trenerów, którzy robią to dla kasy. Dla których nie liczy się osoba, a jej zawartość portfela. Dla których ich wygląd a nie Twój jest priorytetem. Którzy ćwiczą z Tobą zapominając, że to Twój czas, Twój trening nie ich...

To ludzie, którzy zrobią wszystko co chcesz, mimo że nie wierz a często nie masz racji.
Z dobrym trenerm, jak z fryzjerem. wiesz jak jest przychodzisz mówisz chcę taką a taką fryzurę. Dobry fryzjer powie tego Ci absolutnie nie zrobię i zaproponuje alternatywę. Zły zrobi co będziesz chciała, bo ma w dupie to jak wyglądasz. W sporcie analogicznie tak samo.




Moja spersonalizowane przygoda trenerska....

Co najbardziej cenię w tych spotkaniach z Wami?? Was...
Nie wiem czy działa tu moje własne prawo przyciągania, ale lgną do mnie tylko wspaniałe osoby. Często nasze relacje przenoszą się na życie prywatne. Bo trener personalny to naprawdę bliska Ci osoba. Zdarza się, że się sobie zwierzamy, bo to co przeżywacie na treningu bardzo nas do siebie zbliża.
To nie slogan, że leje się krew, pot, czy łzy. To się naprawdę często zdarza.

Staram się o Was dbać i wiem że Wy dbacie też o mnie. Nie wyobrażam sobie przychodzenia na trening i odbębniania "roboty". Nie jestem automatem i tak działać nie potrafię. Nie przychodzę tu dla kasy, ale dla Was. I najlepszą nagrodą dla mnie jest Wasz uśmiech i zakwasy.




Dla mnie to wymarzona i najlepsza praca na świecie. 
Dlaczego trenuję tylko z dziewczynami??
Tak, tak na pewno dlatego że mój narzeczony jest zazdrosny...
A tak poważnie. Bo dla mnie SIŁA jest kobietą.
Dziewczyny na treningach, że tu zastosuję ogólnowojskow język techniczny - zapierdalają!!!
Aż miło. One nie przychodzą sobie pogoadać, poplotkować - chociaż oczywiście takie rozmowy prowadzimy, ale w szatni.
One przychodzą w konkretnym celu - a ten cel jest jeden TRENING. 
Tu nie ma miejsca na głupie dowcipy, uśmieszki itp. gadżety, które niestety ćwicząc w parach mieszanych się zdarzają.
I ja tego nie krytykuję, poprostu wybrałam inną drogę bo mnie to nie pasuje.

Kilka krotkie zdarzało mi się wywalić z sali ciekawskich facetów, którzy przychodzili sobie "poćwiczyć" akuart w czasie naszego treningu.
Ich "ćwiczenie" wyglądało tak, że stali i gapili się na nas.
Nie mam żadnych oporów wyprosić takich gapiów za drzwi. 
Bo jestem tutaj dla osoby z którą trenuję i ona jest dla mnie nawjażniejsza, jej spokój, dobre samopoczucie i bezpieczeństwo.

Pamiętajcie o tym trenerzy, ćwiczycie ze swoimi podopiecznymi to poświęcajcie im 100% uwagi. Ich trening to nie czas na towarzyski ploteczki i klepanie się po tyłkach z innymi instruktorami...




Na koniec słów kilka o stresie, no i o mnie oczywiście

Jeśli myślicie, że prowadzenie zajęć dla nas to bułka z masłem, to się mylicie. Mimo, że jesteśmy przeważnie zawsze uśmiechnięci, jest to dla nas duży stres. Nie jesteśmy robotami, zdarzają się nam gorsze i lepsze dni, tak jak gorsze i lepsze treningi.

Dużo od Was wymagamy, ale wierzcie mi jeszcze więcej wymagamy od siebie. Mówcie nam wszystko szczerze. Co jest ok, co się podoba, a co nie. Stresujemy się, bo jesteśmy z Wami sami i to po sobie będziecie widzieć różnice czy działamy dobrze.

Dla mnie jako Mamy, która często  gęsto w sumie to prawie zawsze zabiera Krewetkę na trening stres jest jeszcze większy. I mimo, że mam jakiś wrodzony dar, że organizacja treningu, wymyślanie ćwiczeń i planowanie wszystkiego przychodzi mi z łatwością. nawet wstyd się przyznać więc ciho... jeśli wymyślam ćwiczenia na bieżąco, to i tak się stresuje. Czy Wam to będzie pasować, czy to jest odpowiednie, czy dobrze wykonujecie, czy Hektor nie zrobił kupy, czy wytrzyma na sali, czy będzie chciał biec na recepcję...bla, bla, bla miliony pytań na sekundę.

Dlatego bądźcie też dla nas wyrozumiali. Zawsze mówcie jak coś jest nie tak. I nie to, że tego nie zrobię bo nie mogę, lub nie dam rady, lub czy mogę zamienić to ćwiczenia na inne bo to jest za ciężkie, O nie o tym nie mówie bo u mnie to nie przechodzi. Mówcie nam jeśli coś Wam dolega, boli, czujecie się gorzej, coś Was denerwuje, przeszkodza, lub poprostu macie gorszy dzień,

Na treningach grupowych, które też prowadzę zawsze na koniec proszę o obiektywną opinię. Na początku są opry, ale później dziewczyny szczerze mówią: - Marysia dzisiaj było zajebiście, natomiast tydzień temu no nie do końca nam się podobało, nie znaczy że źle, ale dzisiaj było dużo fajniej.
I ja to uwielbiam, bo robię szybko korektę, acha tydzień temu było to, dobra znaczy że wolą inne ćwiczenia. Bo jestem tutaj dla Was i to pod Was dobieram trening.

Nie miejcie więc oporów, bądzcie z nami szczerzy, a odpłacimy tym samym. Zobaczycie, że efekty przyjdą same.

Na koniec słów kilka o mnie.
Nie jestem trenerem idealnym. Jestem trenerem terorystą. Dla mnie nie ma że się nie da. Doprowadzę Cię do złości i łez, ale zrobisz to co chcę, bo wiem że możesz i robisz to przede wszystkim dla siebię. Nie ustąpię Ci jak nie muszę, zawsze możesz prubować ale z góry zapowiadam, że się nie uda.
Mam jedną wielką wadę, się spóźniam.
Ciężko mi ti wyplenić, bo jak już jestem gotowa to np. Hektorek się skupka i muszę go przebierać. Marne tłumaczenie wiem zwalać wszystko na dziecko ale na razię nie mam lepszego.


A no i co mnie jeszcze wkurza

Wkurzają mnie osoby które nie przychodzą trenować ale się polansować. To dziewczyny w zawsze idealnie dobranych ciuchach - setach treningowych. Z fajnymi butami, bidonami itd. Z nimi ćwiczyć nie dam rady. Bo one nie chcą tak naprawdę trenować, chcą pochodzić po siłowni, pogapić się porozmwaić, pozaczepiać facetów.

Takim babeczką nie pasuje trening na zamkniętej sali, one chcą wyjść do ludzi, mam im pokazać kilka ćwiczeń na maszynach, ale tak żeby się zabardzo nie zgrzały i nie rozmazały.
Takim osobą dziękuję po pierwszym razie, bo nie będzie nam razem po drodze. I mimo, że dostaję z to pieniądze, to wolę odmówić bo nie poprowadzę kogoś kto mi poprostu nie pasuję. I myślę, że to bardzo zdrowe podejście, które Wam też trenerzy i nie trenerzy szczerze polecam!!!

3 komentarze:

  1. super wpis:) kurde szkoda ze nie ma u mnie takiego trenera jak Ty:) który tak jak piszesz stoi nad toba i mowi ze dasz rade, musisz to zrobic -Ty mój maly kacie:)( w dobrym slowa tego znaczeniu) . Powiem ze ja cie naprawdę podziwiam że dajesz rade trenować inne kobietki razem z Hektorkiem, bo ja jak w domu tylko zaczynam ćwiczyc to młody mi nie daje, włazi na mnie, nagle woła mama chodź, i ciagnie za ręke a jak nie chce isc to kladzie sie na podlodze i placze wiec musze iść. i tak w kółko ... i mój trening zamiast w 200% jest wykonany w 70%. a co do tych lasek wytapetowanych wystrojonych- pewnie nie ma co na nie niszczyć nerw , zdrowia itp. kasa to nie wszystko.pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie opisane :D Zgadzam się z Tobą w 100 % Fajna z Ciebie "abka" :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że nie ma Ciebie w Warszawie :). Chyba byłabyś dla mnie idealnym trenerem. W stołecznych siłowniach dużo jest osób, które chcą wyciągnąć jak najwięcej kasy z portfela. Najgorsze, że cena wcale nie idzie z jakością :/

    OdpowiedzUsuń