O tym jak jeść i nie zwariować na urlopie z Krewetką :)
Kierujmy się rozsądkiem. Nie wypijajmy nie zliczonych ilości alkoholu. dając sobie dyspenzę urlopową. Jeśli chcecie odpocząć od treningów jestem jak najbardziej za. Ale od zdrowej diety?? Jestem na NIE. I nie mówie tu fit paranoji, ale zdrowy i rozsądnym odżywianiu dopasowanym do miejsca i czasu w jakim się znajdziemy. Pozwalajcie sobie na grzeszki, od tego są wakacje. Ale nie podporządkowujcie zachciankom całego urlopu.
I tak to słowem wstępu i opiepszania drogich czytelników ;) przejdzmy do meritum czyli tego co jedliśmy my.
Wybraliśmy opcję samodzielnego gotowania, bo kto ma w domu małe Krewetki ten wie jak ciężko z dzieckiem dopasować się to sztywnych czasowo posiłków, a nie zawsze to co na talerzeu odpowiad małym smakoszom.
Dzień zawsze zaczynaliśmy od shaka białkowego. I odkryliśmy ciekawy patent, ponieważ już 3-go dnia skończyła się nam odżywka białkowa. A że potrzeba matką wynalazku. do koktali zamiast naszego białka dorzucaliśmy pół kostki sera białego.
Nasze fit obiady to ryż lub makaron połączony z mięsem i warzywami w różnych kombinacjach. I tu uprzedzę Wasze pytania, tak jest to biały makaron i tak go jemy. Jeśli nie jesteście na ostrej redukcji to moim zdaniem nic się nie stanie jak raz na czas zasmakujecie w takim daniu. Ja makaron biały wybieram dlatego, że trafi się krócej i jest lżejszy niż ciemny, co w przypadku karmienia Krewetki jest dość istotnym elementem. A do tego zdradzę Wam sekret. Tata Krewetki nie lubi i nie jada makaronu i ryżu w innym kolorze :)
No i nasze grzeszki, czyli pizza. Jak dla mnie najzdrowszy wybór z niezdrowych. O pizzy pisałam już tutaj: pizza
Tymczasem zachęcamy do zdrowego odżywiania, nie szukania wymówek. ale powodów do konsekwentego ulepszania samego siebie.
Fit pozdrawiamy!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz