Sylwestrowe urodziny
Trzy lata temu robiliśmy sobie takie żarty, obstawiając kiedy urodzi się Hektorek, że sylwestra spędzimy na porodówce. O zgrozo, przestrzegam siła sugestii działa, bo tak właśnie było.
Pamiętam pierwsze skurcze, które obudziły mnie rano w sylwestrowy poranek - czyli dodatkowo dzień naszej przeprowadzki. Zadzwoniłam skonsultować się do mojej Siostry czy to już. Stwierdzając, że mam jeszcze trochę czasu, skorzystałam z kąpieli. Darek pobiegł do sklepu, żebyśmy przed tą wyprawą zjedli śniadanie. No w końcu na czytałam się, że na porodówce nic do jedzenia nie dostanę więc jak tak rodzić na głodniaka??
Ze sklepu oczywiście zapomniał połowę rzeczy, pobiegł więc jeszcze raz nie omieszkawszy pochwalić się zatrwożonemu sprzedawcy, że właśnie zaczęłam rodzić.
Zdążyliśmy jeszcze przejechać przez Rynek, zerkając na sylwestrowe przygotowania i próby, a do szpitala po drodze zahaczyliśmy jeszcze zostawić biżuterię na sylwestra mojej siostrzenicy i zatankować auto.
Tak na miejscu okazało się, że te skurcze to marna namiastka tego co mnie czeka - ale pominę Wam tych o to szczegółów. Zaznaczę tylko, że jak pielęgniarka pyta czy pobrać krew, żeby ewentualnie podać znieczulenie, to zgadzajcie się zdecydowanie...
O 19:15 na świecie przywitaliśmy naszą Kochaną Krewetkę.
Plusy sylwestrowych urodzin?? Nie musimy chodzić na żadne imprezy bo sami organizujemy tę najważniejszą. Nasz synek na każde urodziny ma piękny pokaz sztucznych ogni, wystarczy włączyć telewizor by bawić się przy najlepszych kawałkach a szampana kupujemy tylko raz i to bez alkoholu.
Te urodziny to już indywidualny pomysł Hektosia - tort ze świnką Peppą zapewniła nie zawodna Ciocia Natalka, drugi z duchami a trzeci do przedszkola z Minionkami, wszystkie wedle życzenia, trzy torty na trzecie urodziny, aż boimy się myśleć co będzie za rok...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz